Samochodzie mój! Coś się w tobie popsuło.
Ja tego nie rozumiem, nie wiem, co to było,
Masz dobry silnik i niewielkie tylko wady,
Ale bez hamulców to jeździć nie da rady.
Jadę do warsztatu, niech cię tam naprawiają,
Oni się na tym znają. Swoich speców mają.
W warsztacie po dwóch godzinach reperacji,
Najważniejszy mechanik – szef tej całej stacji,
Oznajmił mi z uśmiechem szerokim i szczerym:
„Należność w złotych: siedemset pięćdziesiąt cztery”.
Gały nań wywalam i robię się czerwona.
„Niech pan liczy jeszcze raz!” – krzyczę rozzłoszczona.
„Licz pan inaczej, żeby wyszło mniej. Natychmiast!”.
„No dobra, więc za części będzie złotych trzysta,
Ale za robociznę ciągle biorę dwieście.
Wszak jest to najlepsza stacja w całym mieście!”
Długo się jeszcze później z nim targowałam.
W sumie trzysta złotych wynegocjowałam.
Morał z opowieści jest następujący:
Zyskasz, gdy się targujesz będąc kupującym.
Newsletter!
Zapisz się aby dostawać powiadomienia o nowych wpisach wprost na swoją skrzynkę e-mail.
Dodaj komentarz