Diabeł ma bogatą ofertę. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Odwyk

  • Starocie
    Opublikowano w:

    Przeglądałem ostatnio swoje stare pliki i znalazłem coś ciekawego – tekst z czasów kiedy miałem koło 15 lat. Jest to, jak mi się wydaje, jakaś moja stara notka lub komentarz pisany na czyimś blogu. Ponieważ nie mam ostatnio w ogóle weny do pisania notki, wrzucę tutaj w ramach notki ten swój stary plik. Wrzucam go bez zmian – dokładnie taki, jak go znalazłem na dysku i pozostawiam go bez komentarza. Zapraszam do lektury.

    Różne zjawiska.doc ——————————

    A teraz drogie dzieci postaram się wam odpowiedzieć a wasze pytania ;]

    A oto tematy, które poruszę:

    -Powstanie człowieka

    -Granice kosmosu

    -Co się stanie z naszymi duszami, gdy słońce zgaśnie

    -Gdzie jest Bóg i jaką ma postać

    -Co jest po śmierci

    1. POWSTANIE CZŁOWIEKA

    Na xędze powstało pytanie o powstanie człowieka. Czy ufać biblii, czy nauce. Ja uważam, że te dwie rzeczy wcale się nie wykluczają, a wręcz uzupełniają się. Po pierwsze trzeba pamiętać, że biblii nie należy czytać dosłownie, więc te 7 dni, w których Bóg stworzył świat może być jedynie przenośnią i oznaczać tysiące lat, udowodnionej naukowo, ewolucji.

    1. GRANICE KOSMOSU

    Czy kosmos jest nieskończenie wielki, czy też ma jakieś granice. Już dawno się nad tym zastanawiałem. A najbardziej mnie rozśmiesza to, że naukowcy jednocześnie sądzą, że wszechświat jest nieskończenie wielki i mówią, że się kurczy i rozkurcza. Ja sądzę, że jest on nieskończenie wielki, nikt nie potrafi sobie tego co prawda wyobrazić, ale to jeszcze wcale nie znaczy, że nie jest to możliwe. Poza tym nie możemy mówić o wielkości wszechświata, dopóki dokładnie nie poznamy wszystkich wymiarów rzeczywistości. Znamy ich cztery: wysokość, szerokość, głębokość i czas. Zaś piątym wymiarem jest coś związanego z dobrem i złem (kiedyś cośtam czytałem o tym :)).

    1. DUSZE

    Kiedyś w szanownej Strefie 51 (magazyn internetowy) była relacja z psychicznego kontaktu z obcymi istotami. I teraz zacytuję, co tam było napisane „atomowy błysk zabija również dusze”. Nie wiem, jak słońce gaśnie, ale ten proces nie jest chyba podobny do procesu wybuchu bomby atomowej. Poza tym podobno dusza jest nieśmiertelna.

    1. GDZIE JEST BÓG I JAKĄ MA POSTAĆ

    Na te pytania każdy odpowie inaczej, ponieważ każdy wierzy w co innego i każdy ma inną teorię na temat tego, czym jest Bóg. Ja mam kilka teorii. Przedstawię jej od (wg Mnie) najbardziej prawdopodobnej:

    -W tym artykule ze Strefy 51 pisało też, że we wszechświecie istnieją istoty na różnym stopniu ewolucji. Człowiek jest w tym momencie na 4 stopniu. Każdy z nas po życiu przejdzie do następnego (piątego) stopnia, ale może albo przejść do dobrych, albo do złych. A w jaki sposób odbywa się klasyfikacja? Po prostu podczas życia każdy z nas odczuwa złość, nienawiść, miłość, przyjaźń i każde uczucie, jakie wyemitujemy zostaje zachowane i ten, kto będzie miał więcej uczuć pozytywnych, ten idzie do dobrych, i odwrotnie. A wracając do Boga, to istoty na najwyższym poziomie, to istoty na poziomie 10. One również dzielą się na dobre i na złe. Możliwe więc, że to one są Bogiem, jak i Szatanem. Oczywiście coś takiego, jak ciało jest zbyt dużym ograniczeniem, aby istoty na tym poziomie je posiadały.

    -Bóg jest czymś, co sami stwarzamy. Chodzi o to, że gdy człowiek czegoś bardzo chce, to dostaje to i wtedy mówi się, że to z pomocą Boga. Możliwe jednak, że to nie dzięki Bogu, ale dzięki nam samym dzieją się rzeczy, których bardzo chcemy, więc sami emitujemy energię (Boga). Tą teorię kiedyś wymyśliłem sam, ale teraz uważam ja za niemożliwą, ponieważ wierzę w tą pierwszą.

    -Boga nie ma

    -Bóg jest światłem. Jest to teoria, którą kiedyś gdzieś przeczytałem, ale uważam za niemożliwą i bzdetną. Jej autor tłumaczy ją tym, że przecież wszędzie jest jakaś, choćby najmniejsza, cząstka światła.

    1. CO JEST PO ŚMIERCI

    Tutaj teorii jest tyle, że pewnie o jakiejś zapomnę, ale najpierw będzie ta, w którą ja wierzę:

    -Właściwie tą teorię już znacie z poprzedniego punktu. Chodzi o „ewoluowanie” na następny poziom rozwoju

    -Idziemy do nieba, lub do piekła (to chyba właściwie to samo, co u góry).

    -Reinkarnacja. Po śmierci nasza dusza przenosi się do innego stworzenia. Jeśli byłeś/aś dobry/a, to zmienisz się np. z powrotem w człowieka, a jeśli byłeś/aś zły/a, to twoja dusza trafi np. do komara.

    -Całkowity koniec naszego istnienia, po śmierci nie ma nic.

    Już nic więcej mi niestety nie przychodzi w tym momencie do głowy

    Ps. Jak będę miał wenę, to napiszę o tym, czy podróże w czasie są możliwe. A właściwie będę udowadniał, że nie są.

    Kocham wos :p

    koniec ——————————————–

    Waldek 2012-02-19

    Podróże w czasie nie są możliwe?
    Mam nadzieje, bo po pierwsze jest to działanie wbrew naturze, po drugie Bóg na pewno tego by nie chciał. Ludzie dążą do odkrywania coraz to dziwniejszych rzeczy, ale co się stanie gdy wszystko co było do odkrycia na tej ziemi zostanie odkryte?

    Bezimienny 2012-02-19

    wszyscy podróżujemy w czasie tylko w tym samym „kierunku”

    Waldek 2012-02-19

    Racja 🙂

    Grabix 2012-02-19

    Kochasz WOS? Ja nie przepadałem 😛
    Pierwsza teoria o Bogu, to to co mówią Lightworkerzy 😉 czyli państwo Rajscy.

    Soltys 2012-04-08

    „Potwierdzona naukowo ewolucja”? Mówi się, że nikt nigdy nie widział Boga, dlatego pozostaje nam wiara. A czy widział ktoś kiedyś wielki wybuch? Ktoś go zarejestrował? Czy ewolucja jest naprawdę udowodnionym faktem, czy tylko teorią? A skoro teorią bez pokrycia to jest taką samą religią, jak stworzenie (nawet w ciągu dosłownych 6 dni).

  • Dlaczego A-lict
    Opublikowano w:

    Czyli historia mojej ksywki.

    Najpierw nazywałem się Derelict. A Dlaczego akurat tak?

    Otóż kiedyś, jak miałem jakieś 14 – 15 lat, Często miewałem doła… Albo cały czas miałem doła, nie pamiętam. W każdym razie, żeby lepiej zobrazować mój ówczesny stan psychiczny, przytoczę tu jeden z wierszy, jakie wtedy napisałem.

    Na dworze już ciemno,
    Chmury słońce zasłoniły,
    Nikogo teraz nie ma ze mną,
    Nikt nie powie mi „Mój miły”,

    Czuję wilgoć, czuję krople,
    Czuję coś na mym ramieniu,
    Całe ciało mam już mokre,
    Nie wiem jednak ciągle czemu,

    Wtedy lustro zobaczyłem,
    A w nim twarz mi dobrze znaną,
    Wszystkie rysy już z niej zmyłem,
    Łez potokiem dzisiaj rano…

    Pewnego dnia pojechałem do dziadka. A dziadek ma dużo książek. I wśród nich znalazłem słownik łacińsko-polski. Postanowiłem, że wymyślę sobe ksywkę. A, że prawdopodobnie miałem wtedy doła, to znalazłem słowo, które, jak sądziłem, najlepiej mnie opisuje: res derelicta – rzecz opuszczona, porzucona, zaniedbana. I tak powstała moja pierwsza ksywka.

    Później nazywałem się A-lict. Dlaczego?

    Otóż kilka lat później, nie miałem już takiego doła. Prawdopodobnie częściej się śmiałem i miałem ogólnie lepszy humor. Zobrazuję to wierszem z tamtego okresu.

    Drodzy ludzie, może nie wiecie,
    Lecz się dziwne dzieją rzeczy na świecie.
    Nie będę owijał, okrążał,
    Szybko powiem, do czego zdążam.

    Mianowicie: wczoraj o dziewiątej rano,
    Zalałem herbatę wodą gotowaną.
    I tego ważnego faktu nie ominę,
    Że z lodówki wyjąłem cytrynę.

    I choć cytryna nie jest dziwna,
    To przedziwna rzecz wynikła,
    Bo gdy już tą cytrynę sparzyłem,
    Umyłem, wytarłem i przekroiłem,

    To śmiechem diabelskim się zaniosłem,
    Na wysokość oczu ją podniosłem,
    I mówię do niej takie słowa:
    O cytryno! Ty mi się nie schowasz,

    Nie uciekniesz mi, nie znikniesz.
    Ja cię do herbaty wcisnę.
    I choć masz pestki, wiem to,
    To przyprawą będziesz przednią.

    Zużyję cię, wymnę, wyduszę,
    A potem do śmieci cię wyrzucę,
    Bo ja najlepszy jestem właśnie w tym,
    Tak, to ja jestem władcą cytryn!

    Ha Ha Ha, Ha Ha Ha Ha Ha!!!

    Stwierdziłem, że ksywka już do mnie nie pasuje. Któregoś dnia w przypływie radości postanowiłem zanegować swoją ksywkę. I tak powstał A-Derelict-A. To drugie „A” to dla symetrii. Jednak nieco później zauważyłem, że mój nick jest ciut za długi i przydało by się go skrócić. No, to proszę bardzo. Proste działanie: (A-Derelict) – Dere = A-lict

    Teraz nazywam się Aliktus. Dlaczego tak?

    A bo kiedyś grałem w cywilizację i stwierdziłem, że lepiej niż „wódz A-lict” brzmi „wódz Aliktus”

    Teraz używam na przemian A-licta i Aliktusa. Aliktusa używam zazwyczaj tam, gdzie nie można pisać myślników.

    Martin 2011-11-29

    O jaaa! Fajna ta historia. Lubię takie.
    I wierszyk o cytrynie mnie zafascynował. Aż mi się zachciało coś podobnego napisać teraz.

    Christopher 2011-11-29

    dobre

    Agnieszka 2011-12-18

    Ojej, jakie smutne..Mam nadzieję, że teraz nie ma już takich stanów.Pozdrowionka

  • O radości
    Opublikowano w:

    Zanim zacznę, powiem, że nie mam w ogóle weny do pisania notki. Ale dość tego użalania się. Przejdę już do tematu.

    A jaki jest temat? Tematem jest uśmiech i radość. Chciałbym napisać o tym, jak u mnie wygląda z tymi sprawami. Zrobię to na przykładach.

    1. Kolega mojego brata powiedział mu, że wyglądam, jakby mi pies umarł.
    2. Moja 7-letnia kuzynka mówi mi, że jestem smętny i że kiedyś taki nie byłem.
    3. Kiedy ktoś prosi mnie, żebym się uśmiechnął, to odpowiadam „Może później”.

    A Martin mówił, że chrześcijanina można poznać po radości. I tak się zastanawiam, co to ze mnie jest za chrześcijanin w obliczu tych trzech obciążających mnie faktów jasno świadczących o moim braku radości.

    No właśnie.

    A to już niedługo będzie rok, odkąd utrzymuje mi się taki nastrój.

    Martin 2011-10-19

    Nie bądź smętny! Oglądnij komedię jakąś!

    Powała z Taczewa 2011-10-19

    Albo przeczytaj coś śmiesznego! 🙂
    www.lwynemejskie.pl

    Ola 2011-10-20

    Twoja notka jest mimo wszystko dowcipna 🙂
    Więc może uśmiechnij się DZISIAJ :))))

    Samuel [z] Huntingdon 2011-10-20

    Tez sie na tym nieraz lapalem, ze nie ma we mnie radosci, ale pewnego dnia do mnie dotarlo, ze wiara nie jest uczuciem. Jezusowi przy koncu jego dni na ziemi tez bylo nie do smiechu. Czasem bywa ciezko i po prostu nie sposob sie radowac, ale to nie zmienia tego, ze wierzymy. Czasem lepiej nieco posmecic niz smiac sie na sile. Choc rozgrzebywac zlych humorow tez nie ma co, bo w perspektywie wiecznosci i tak jestesmy z Nim gora.

    Grabix 2011-10-25

    A czemu taki jesteś? Rok to długo. Coś się stało? A może chcesz taki być bo cośtam…?

    Mariusz 2011-11-05

    Błogosławieństwo ci którzy sie smuca bo oni pocieszeni bedą……..
    ..
    ..
    Nie słuchaj Martina… Bo jesteś błogosławipny

  • Noc ciemna
    Opublikowano w:

    Być może byłeś blisko z Bogiem. Czułeś Go. Przeżywałeś z nim różne rzeczy. I nagle wszystko się skończyło. Nie czujesz już Boga. Masz wrażenie, że jest daleko. Możliwe, że uraczył cię On tym, co Święty Jan od krzyża w swojej książca pt. „Noc ciemna” nazywa nocą ciemną zmysłów i co jest tematem dzisiejszej notki.

    Ciemna noc zmysłów zaczyna się zwykle niedługo po rozpoczęciu przygody z Bogiem. Jest trudną próbą, przez którą przechodzą wszyscy dążący do doskonałości. Polega ona na tym, że „Bóg pozbawia człowieka delikatnego i słodkiego pokarmu dzieci, a każe mu pożywać chleb ze skórką i smakować w pokarmie mocnych” [1.12.1].

    Człowiek, który jest pod wpływem tej ciemnej nocy, ma wrażenie, że nie służy Bogu. Ma też wrażenie, że zgubił się na swojej drodze. Bóg pozbawia człowieka wszystkich pociech z nieba i ziemi, a raczy go oschłościami, trudnościami, pokusami i innymi udręczeniami. Człowiek traci ochotę do wszelkiego czynu.

    „Gdy im już jaśniej, jak sądzą, przyświeca światło łask Bożych, wtedy właśnie Bóg gasi światło, zamyka bramy i źródła owej słodkiej wody duchowej, której kosztowali tak często i tak długo, jak chcieli” – pisze św. Jan od krzyża w pierwszej księdze, w rozdziale 8.3.

    Podczas tej ciemnej nocy człowiek wyzwala się od wielu wad (z pychy, łakomstwa duchowego, nieczystości, gniewu, zazdrości i lenistwa) oraz zaprawia się w cnotach. wg św. Jana dwiema największymi korzyściami płynącymi z tego doświadczenia jest poznanie swojej własnej nędzy oraz poznanie wielkości i majestatu Boga. Ponad to w późniejszych etapach doznaje człowiek smaku i rozkoszy duchowej.

    Rodzi się tu w człowieku cześć i uszanowanie dla Boga, które zawsze powinno się mieć, a o którym zapomina się w chwilach pomyślności. Wzrasta pokora. Człowiek staje się opanowany i wstrzemięźliwy. Ponadto nabiera cnót cierpliwości, długomyślności i męstwa.

    „Wśród tych oschłości i przykrości, gdy dusza najmniej się tego spodziewa, udziela jej Bóg nieraz słodyczy duchowej, czystej miłości oraz duchowego poznania, bardzo czasem delikatnego” [1.13.10]

    Jak rozpoznać, czy mamy do czynienia z ciemną nocą zmysłów? Otóż są trzy główne znaki rozpoznawcze.

    Po pierwsze, człowiek tak samo, jak nie znajduje upodobania i pociechy w rzeczach Bożych, tak samo nie znajduje ich w rzeczach stworzonych.

    Po drugie, człowiek ciągle myśli o Bogu i boi się jednocześnie, że nie służy Mu należycie.

    Po trzecie, człowiek nie może już rozmyślać przy użyciu wyobraźni.

    Czas trwania ciemnej nocy jest uzależniony od niedoskonałości, z jakich ma się człowiek oczyścić oraz od stopnia miłości, do jakiego Bóg chce go podnieść.

    Czasami z ciemną nocą wiążą się dodatkowe udręki. Człowiek przechodzi je zazwyczaj wtedy, gdy Bóg chce później przeprowadzić go również przez ciemną noc ducha (o której tutaj nie piszę).

    Niektórym więc dany jest duch nieczystości, który dotyka zmysły gwałtownymi obrzydliwymi pokusami; nęka wstrętnymi obrazami i bardzo żywymi myślami. Są one czasem gorsze niż śmierć.

    Inni dostają ducha bluźnierczego, który podpowiada człowiekowi bluźniercze myśli na Boga. Myśli te są wstrętne, a człowiekowi się wydaje, że to on sam tak myśli. Jest to bardzo ciężka męczarnia.

    Kiedy indziej przychodzi na człowieka duch przewrotności, który zaciemnia zmysły i zaćmiewa umysł.

    I na koniec cytat.

    „Należy zwrócić uwagę, że duszę, która zdecydowała się służyć Bogu całkowicie, karmi On i umacnia w duchu, oraz obdarza pieszczotami na sposób czułej matki. Matka bowiem, tuląc do piersi maleńkie dziecię, ogrzewa je swym ciepłem, karmi mlekiem – lekkim i słodkim pokarmem. Pieści je również i nosi na swych rękach. Gdy jednak dziecię dorasta, umniejsza matka pieszczoty, ukrywa swoją czułą miłość, a słodki pokarm zaprawia goryczą. Nie nosi go na rękach, lecz każe mu stąpać własnymi nóżkami, aby powoli wyzbyło się słabości i zabierało do rzeczy większych i istotniejszych.” [1.1.2]

    Sebeq 2011-09-30

    To chyba wpis dla mnie 🙂 Dzięki! Musze sięgnąć po ta książkę.

    Darek 2011-10-03

    Fajny wpis – podoba mi się. Przydałby się może jeszcze jakiś przykład z życia (najlepiej własnego) jak taka noc wygląda i (co ważniejsze) jak wygląda świt po takiej nocy

  • Szpital
    Opublikowano w:

    Dawno nic nie pisałem, więc wrzucam kolejną część swojej opowieści.

    Wszystko zaczęło się od tego, że pewnego wieczora siedziałem sobie przy komputerze i nagle naszły mnie bluźniercze myśli na Boga. Myśli wstrętne i niedobre. Były tak intensywne, że gdy parę minut później wyszedłem z psem na spacer, to szedłem skulony i obkurczony. Ktoś w mojej głowie powiedział mi: „odpłacisz mi za każde wyzwisko”. Te myśli męczyły mnie przez tydzień.

    W trakcie tego tygodnia doświadczałem wielu rzeczy. Jedną z nich, którą pamietam, była wizja mrowiska. Wielkiego mrowiska, obok którego był kawałek lasu, a wszystko to otoczone szybą, niczym akwarium. Nad tym akwarium stoi Bóg i pilnuje swoje mrówki.

    Inna wizja była taka. Widziałem wielką kulę światła. Ta kula to Bóg. A ja jestem malutką świetlną kuleczką. I im bliżej jestem wielkiej kuli, tym lepiej. A oddzielenie od tej kuli oznacza śmierć.

    Innym razem zrozumiałem, że Jezus zabierze do nieba swoich przyjaciół. Tam będzie wielka uczta. Jak więc może być, żebym ja tam trafił, skoro ja nie mogę powstrzymać się od bluźnienia w myślach na niego. Co bym zrobił, gdybym trafił na tą ucztę? Porozbijał talerze, zwyzywał go i napluł mu w twarz? (Teraz wiem, że bym tak nie zrobił, ale wtedy nie myślałem normalnie).

    Pewnego razu było tak. Prosiłem Boga, by coś zrobił z tymi moimi bluźnierczymi myślami. Wtedy poszedłem nad rzekę. Myślałem, że to Bóg do mnie mówi. Powiedział „skacz”. „Czy na pewno?” spytałem, „chwila, muszę się nad tym zastanowić”. „Skacz” – mówi. „Ale czy na pewno?” – pytam. „Spytaj mnie o to jeszcze raz” – odpowiada. „Kurcze, ale się wkurzył” pomyślałem. I wskoczyłem do rzeki.

    Gdy wróciłem przemoczony do domu, najpierw nie czułem nic. Wiedziałem, że pójdę do piekła, że jestem stracony – czułem to wyraźnie. Ale najgorsze było to, że nic mnie to nie obchodziło. Powiedziałem to mamie i bratu. Rozpłakali się. A ja nie czułem nic. Nic mnie nie obchodziło, że płaczą. Byłem obok nich, ale nie byłem z nimi. Później zacząłem czuć potworne męczarnie. Wiłem się na łóżku, wyłem i jęczałem. I wiedziałem, że to będzie trwać całą wieczność, że już nic mi nie pomoże. Mówiłem do swojej rodziny: „patrzcie, jak wygląda piekło”. Dowiedziałem się wtedy, że Bóg może zrobić ze mną co tylko zechce. Że to, że piszę sobie teraz notkę, to jest tylko Jego dobra wola, bo równie dobrze mógłby znowu uraczyć mnie tymi męczarniami. Dowiedziałem się, że nic, dosłownie nic mi nie pomoże, jak Bóg się na mnie zaweźmie. Wtedy właśnie mama zadzwoniła po znajomego psychiatrę.

    I tak trafiłem na oddział psychoz szpitala psychiatrycznego w Bydgoszczy.

    P.S. Jak ktoś ma jakąś koncepcję, co to było to, co przeżyłem, albo dlaczego tak się stało, albo skąd się biorą bluźniercze myśli, to chętnie poczytam.

    Mariusz 2011-03-31

    zbyt powaznie traktujesz swoje wlasne mysli. ten glos w glowie to twoj wlasny mozg, organ bialkowy ktory zgnije. trzeba nauczyc sie go olewac, te mysli traktowac mniej powaznie a nie rob z nich glos Boga. … mozg sluzy do rozwiazywania problemow …wiec jak nie masz pomyslu jak go uzyc i znow wygeneruje mysl by skoczyc do wody albo zgwalcic koze to zamiast go sluchac lepiej rozwiaz np krzyzowke albo sudoku…albo wypelnij pita, .albo skonstruuj pojazd kosmiczny czy inny rower do tego sie mozg nadaje.. to narzedzie stworzone do konkretnych celow nie Bog!!!

    hydroxygen 2011-04-01

    zgadzam się z Mariuszem, Bóg Bogiem a myśli myślami i jak „Bóg” powie Ci skacz z wieżowca to skoczysz? Myślę że Bóg nie poprosi o coś co jest sprzeczne z Biblią a poza tym zawsze jak Cię takie coś nachodzi – pomódl się i żądaj wyraźnego znaku

    pozdrawiam

    Agnieszka 2011-04-05

    Wiesz co..Rozpatrzyłabym tę sprawę tak.Po pierwsze, to Cię nie widzę, nie mam z Tobą żadnego kontaktu oprócz tego w formie pisemnej i nie mogę z Tobą pogadać a internetowe doradzanie bez potrzebnych danych i rozmowy nie jest najlepszym sposobem.Niestey:(Nie będę tutaj snuła hipotez odnośnie diagnozy etc. Studiuję psychologię więc się jednak trochę poczuwam do odpowiedzi. Wydaje mi się,że reakcja mamy była tutaj uzasadniona i dobrze,że podjęła pewne kroki. Słyszenie głosów to mogą być tylko halucynacje i ciekawa jestem jak Twój organizm zareagowałby po zastosownych lekach.Powinny zostać przytłumione. No zobaczymy. Podaję Ci swój adres mailowy(nieformalny) jeśli będziesz chciał skorzystać czy coś tam napisać to wal jak w dym.Zawsze spróbuję pomóc babajaga89@gmail.com Życzę wszystkiego dobrego,dużo siły.Pozdrawiam.

    johny 2011-04-05

    ja miałem podobny problem do Twojego.Myśli te miałem w szkole podstawowej jeszcze i z Twojego opisu wnioskuje ,że Ty chyba też byłeś w dość młodym wieku.U mnie problem z myślami tymi pojawiał się zwłaszcza w sytuacjach silnego stresu.Obwinianie samego siebie za te myśli tylko pogarsza sprawę.Moim zdaniem na początek dobrze jest słuchać odwyku pozwala to nabrać dystansu do otaczającej nas rzeczywistości .Oczywiście każdy przypadek może być inny i wymagać innych środków zaradczych.Tak jak już wspomniałem dla mnie słuchanie odwyku pomaga się nieraz zrelaksować i popatrzyć z dystansem na świat…

    zuux 2011-07-23

    Kiedy mi zdarzają się „chore myśli”, to traktuję to jak karę za to czym kiedyś karmiłem swój mózg i wyobraźnię – mówię sobie „teraz musisz odpokutować” i to mi pomaga.

    Krzysztof 2012-07-03

    A ja mam pytanie. Ale najpierw daj znać, proszę, czy nadal czytasz komentarze tutaj, pomimo starości tego wpisu.

  • Wierszyk
    Opublikowano w:

    Napisałem sobie taki wierszyk:

    Chciałbym napisać słowa piosenki
    W rymy zamienić myśl wartościową
    Ale ja jestem na to zbyt cienki
    Kiwam na boki swą pustą głową

    Nie mam tematu, nie mam natchnienia
    Nic się nie rodzi w mej głupiej głowie
    Nie mam już czego w słowa zamieniać
    Głowa mądrego nic mi nie powie

    Martin Lechowicz gdy tylko zachce
    Rymy wymyśla do swych piosenek
    O rowach, jabłkach, krzyżach i klatce
    Biurwach, lemingach oraz Edenie

    Z Johnem Lajoiem sprawa podobna
    Filmy nagrywa. Celem jest marzeń
    Milion odtworzeń. Publicznosć głodna
    Nowych dziwacznych od niego wrażeń

    Wiem, że ten wierszyk mój jest do dupy
    Że nie rymuje się jak powinien
    Że się nie trzyma za bardzo kupy
    Ale za chwile skończy się – minie

    Nie mam więc pisać za bardzo o czym
    Nie ma ni treści ni formy dobrej
    Co chyba trochę rzuca się w oczy
    Dlatego kończę, mówię wam już „hej!”

    Przemek 2011-03-07

    Co Ty tam gadasz? Fajny wierszyk Ci wyszedł.

    Martin 2011-03-07

    Bardzo przyjemny. Aż szkoda, że bez gitary.

    olka 2011-03-08

    Skoro już napisałeś o niczym teraz czas napisać o CZYMŚ :)))

    Bezimienny 2011-03-10

    Przeczysz sam sobie 😛

    Bezimienny 2011-03-10

    P.S. To jest komplement 🙂

  • Opowiastki
    Opublikowano w:

    Od czasu jak stałem się chrześcijaninem zaczęły mi się przytrafiać różne rzeczy. Prawdopodobnie są one fascynujące tylko dla mnie, ale mimo to opowiem o kilku wydarzeniach.

    Pewnego razu, zainspirowany jedną z audycji KonteStacji, poszedłem na dworzec PKP rozkładać ulotki w pociągach. Trochę trwało zanim znalazłem taki pociąg, który zaraz nie odjeżdża. Ale w końcu się udało. Wszedłem do środka i porozkładałem ulotki na stolikach, a tam, gdzie siedzieli ludzie, rozdałem im do rąk. Po wyjściu z pociągu zobaczyłem, że rozniosłem dopiero połowę ulotek, więc zacząłem szukać drugiego pociągu. W końcu znalazłem, ale okazało się, że odjeżdża za 5 minut. Przez chwilę zastanawiełem się, czy wsiąść. „Nie zdążę w 5 minut roznieść ulotek” – pomyślałem. I w tym momencie z głośników rozległ sie głos, który oznajmił, że ten pociąg odjedzie z 10 minutowym opóźnieniem.

    Innym razem prosiłem Boga, żeby zrobił w moim życiu coś ciekawego. Parę dni później kolega zaprosił mnie na spływ rzeką Obrą. Gdy wypowiadałem swoją prośbę, myślełam, że Bóg zrobi coś, co po prostu mi się przytrafi, a tu okazało się, że znowu mam wybór: pojechać lub nie.

    Jechałem pociągiem. Obok mnie siedziało małżeństwo z dwójką małych dzieci w wózeczkach. Patrzyłem na nich i nagle coś mi się przełączyło w głowie i zacząłem widzieć ich zupełnie inaczej. Widziałem tylko fizyczną część całej tej sceny. Widziałem, jak ci ludzie poruszają kończynami, jak ruszają ustami kreując różne dźwięki. Ich ruchy nie miały ani przyczyny ani celu. Był tylko ruch. I wtedy zacząłem się zastanawiać, czym tak naprawdę jest życie. Czy moje, lub twoje życie, to tylko szereg ruchów, które wykonujemy naszymi ciałami? Ruchów, które można matematycznie opisać? Nie. Nasze życie to coś więcej. Nasze życie to przyczyny tych ruchów oraz ich cele. Ale przecież te przyczyny i cele są niematerialne. Np. Matka tuli swoje dziecko żeby je uspokoić. Ja stukam w klawisze, żeby napisać notkę. Ale to wszystko jest tylko w naszych głowach.

    Innym razem szukałem mieszkania (a raczej pokoju). Zacząłem od tego, że poprosiłem Boga: „Proszę, daj mi pokój, taki, jaki ty chcesz, żebym miał”. Pewnego dnia, zupełnie niespodziewanie mama zadzwoniła do mnie rano i powiedziała, że ma kilka ofert i żebym pojechał do Poznania sprawdzić je. Więc ubrałem się i pojechałem. Przez cały dzień chodziłem po różnych mieszkaniach sprawdzając oferty. W końcu odjechał ostatni pociąg powrotny, a następny był dopiero o drugiej w nocy. Poszedłem więc do ostatniego mieszkania. Przyjął mnie tam sympatyczny starszy facet. Starszy facet, który, jak się okazało, bardzo chętnie wynajmie mi swój pokój a także przenocuje mnie dzisiaj. Byłem bardzo zadowolony z tego pokoju a później nawet okazało się, że ten facet też jest chrześcijaninem.

    Martin 2011-03-01

    Lubię takie historie. Zawsze jak wpadnę w marazm zimowy to przypominają mi jak ciekawe jest życie, kiedy się ciągle wypatruje przygód od Boga. 🙂

    tomigraj 2011-03-03

    fajne 🙂

    Bezimienny 2011-03-10

    Nie wiedziałem, że to było wtedy dla Ciebie takie ważne 🙂

    A-lict 2011-03-10

    Ale co konkretnie masz na myśli?

  • Linki
    Opublikowano w:

    Trochę filmików do oglądania

    Wklejam linki do filmików z YouTube’a, które mi się podobają. Piszcie, co o nich sądzicie. Ciekaw jestem, co sobie pomyślicie np. o Jonie Lajoie :). Muszę coś jeszcze napisać w tym wstępie, żeby linki nie pojawiały się w skrócie notki. O. Udało się,

    Jon Lajoie:
    Show Me Your Genitals | napisy pl
    Everyday Normal Guy | napisy pl
    Radio Friendly Song | napisy pl
    In Different Ways | napisy pl
    Friends with God | napisy pl
    Too Fast | napisy pl

    Rhett and Link:
    Alien makes contact
    Robot Girlfriend
    Fast Food Folk Song | napisy pl

    Kabaret starszych panów:
    Jakże ściana ta cienka
    Kaziu, zakochaj się
    Zakochałam się w czwartek niechcący
    Dziewica Anastazja
    W czasie deszczu dzieci się nudzą

    Różne:
    Przemek Lipski: Ołomuniec – suplement
    Harry the piano: Harry Potter Variations
    Damianero: prawidłowa wentylacja jest istotna
    Darek Sugier: Autowywiad – część 1 z 5

    Agnieszka 2011-02-23

    Cóż, co do Jona Lajoie to ma bardzo trafne opinie odnośnie muzyki np. WTF Collective. Ta piosenka jest świetna:)Co niektóre jego produkcje są dla mnie tak średnio strawialne.Jakieś takie odrobinę niesmaczne,ale zasubskrybowanego gościa miałam:)bo doceniam to co robi. Kabaret Starszych Panów znałam i znam, bardzo lubię. Damianero i jego poglądy mnie nie interesują za bardzo.Przemek Lipski i wychodzenie z ciała też mnie nie obchodzi:)Pozdrowienia

    A-lict 2011-02-23

    Heh. Dzięki za komentarz.

    hydroxygen 2011-02-23

    hmmm…
    ciężko mi się wypowiedzieć ale to raczej nie są tematy okołoodwykowe
    nie chcę być niemiły ale co na to Martin?

    Martin 2011-02-23

    A nic. Niech są. Byle jakieś proporcje zachować. Jedna notka okołoodwykowa, jedna luźna. I dobrze będzie.

    neo 2011-02-24

    Hej Łukasz, czytam twojego bloga i wielkie dzięki za Jona Lajoie. Może nie przystoi mi smiac sie a moze raczej pokładać ze śmiechu z jego filmików (szczególnie z 'friends with god’) ale to jest pełna profa. Koleś jest na prawde blyskotliwy i potrafi grać i rapuje też nieżle. Pozdrawiam
    i zastanawiam sie czasem czy Bóg ma poczucie humoru 🙂

    Bezimienny 2011-03-10

    Moim zdaniem Bóg ma poczucie humoru 🙂 Ale absolutnie nie wówczas, kiedy ktoś nabija się z niego. To jest co najmniej nie na miejscu.

  • Kontynuacja
    Opublikowano w:

    Żyłem więc sobie spokojnie, choć niezbyt wesoło. Miałem już wyrobiony światopogląd. Żeby przeżyć trzeba zarabiać, żeby zarabiać trzeba się uczyć, skoro mam się uczyć, to muszę zdać kolejne kolokwium. Bóg nie ingeruje w życie ludzi. Muszę być uważany za inteligentnego człowieka. Mama wie lepiej. Najważniejsze jest dla mnie, żeby nauczyć się wychodzić z ciała.

    Aż pewnego razu na forum mojego roku na uczelni ktoś dał link do piosenki Martina o PKP. Od razu poznałem, że ten człowiek jest wyjątkowy, że jest inny niż wszyscy, których dotąd znałem. Zacząłem słuchać innych jego piosenek. W końcu, dzięki swojemu bratu, trafiłem na KonteStację i na Odwyk.

    Na KonteStacji dowiedziałem się, że lepiej podejmować własne decyzje, choćby były gorsze niż te, które ktoś (np. mama) podjąłby za mnie. Że ważne są wolność i sprawiedliwość. Dowiedziałem się tam też, czym jest sprawiedliwość. Poznałem zasadę prawa własności: Jeżeli coś jest moje, to tylko ja mam prawo decydować, co z tym zrobić. W świetle tego prawa dowiedziałem się, dlaczego jest nie w porządku, żeby np. kazać ludziom zapinać pasy w samochodach. Dowiedziałem się, co to jest wolność i dlaczego zakaz brania narkotyków ją narusza. Przyjąłem do wiadomości, że każdy powinien mieć prawo brać co mu się podoba, o ile nie zmusza do tego innych. Podsumowując, KonteStacja ukształtowała niezły kawał mojego światopoglądu.

    Drugi kawał ukształtował odwyk. Dowiedziałem się tu, że można mieć osobisty kontakt z Bogiem; że Bóg nie ma nic przeciwko masturbacji (W okresie dojrzewania często zastanawiałem się, jak Bóg może ode mnie oczekiwać żebym tego nie robił, skoro sam mnie tak stworzył, że mam popęd seksualny); że biblia nie musi kojarzyć się z kościołem, nudą i księżmi; że chrześcijanin to uczeń Jezusa i nie ma to nic wspólnego z kościołami; że modlenie się do matki boskiej nie jest w porządku; że chrzest dzieci jest bez sensu, i co to w ogóle jest chrzest; że nie ma grzechu pierworodnego, ani czyśćca; że to kościół katolicki gada głupoty, a nie Biblia i pewnie wiele, wiele innych rzeczy.

    Mając położony tak porządny fundament, doszedłem do wniosku, że wolność jest dla mie bardzo ważna. Bywało, że mówiłem sobie tak: „Oddam wszystko za 5 minut bycia wolnym”. Ale później pomyślałem, że wolność bez Boga nie ma sensu i wtedy mówiłem tak: „Oddam całe swoje życie za 5 minut życia z Bogiem”. Tak więc wolność i Bóg stały się dla mnie bardzo ważne. Pewnego razu powiedziałem Bogu, że chcę aby Jezus był moim Panem i żeby wziął na siebie moje grzechy.

    I tak stałem się chrześcijaninem.

    P.S. Dzięki ci, Martin, za twoje piosenki, z których wiele dodawało mi ducha, oraz za KonteStację i Odwyk. I jeszcze za to, że mogę prowadzić tutaj bloga. A i jeszcze za to, że masz tę żółtą czapkę z daszkiem, bo ja mam podobną, co też dodawało mi ducha w pewnym czasie.

    abcd 2011-02-19

    Jakbyś opisywał mnie…

    buu 2011-02-20

    Ty miałeś szczęście(albo pecha), ja zacząłem słuchać niedawno i jestem dalej rozdarty.
    Jeżeli taki ktoś jak Martin traci zapał, to ja nie mam poco próbować, bo jestem dużo słabszy. Zresztą mi nie tak źle w ateistycznym świecie. Szkoda tylko że odwyku nie będzie bo to jedyna „religijna” rzecz którą zaczynałem rozumieć

    Macjej przez duże Z 2011-02-20

    A ja o ile dobrze pamiętam to pierwsza piosenka Martina jaką usłyszałem to była „O Łukaszu podolskim” albo „Społeczny Kaleka”. A no i wielki mój szacun za Obławe V.

    Sel 2011-02-20

    Mój Bóg nie ukształtował mnie tak, że mam pociąg do siebie samego. To nie on to zrobił a jego przeciwnik. Mój Bóg potrafi sprawić, że chęć masturbacji zmieni się w obrzydzenie – jeśli tylko będę chciał. Mój Bóg sprawił u mnie, że nie robię już tej obrzydliwości (bo tylko tak można to nazwać) on może zmienić człowieka jeśli tylko człowiek chce się zmienić. Pierwsze tygodnie są trudne to prawda ale tak jest z każdym nałogiem. Nie przyjmujmy wszystkiego co mówi Martin jako fakt. Zapytaj się Boga co on o tym sądzi. Widzisz mi od dziecka wciskali, że w masturbacji niema nic złego – więc czemu zawsze czułem, że coś jest z tym nie tak? Od paru miesięcy jestem wolny od tego nałogu i dziękuje za to Bogu. Wcale nie mam jakiś polucji nocnych czy problemów ze zdrowiem jak to Martin sugerował – bujda to była i tyle.

    Zapytaj się Boga co on o tym sądzi i rób jak ci powie, jeśli na prawdę chcesz czynić Jego wolę a nie swoją.

    „Wszystko co robicie róbcie na chwałę Boga” – nie da się wolić konia za chwałę naszego Pana.

    A-lict 2011-02-20

    Sel, a może to nie z masturbacją jest coś nie tak, tylko z uzależnieniem od niej?

    Martin 2011-02-21

    Słusznie.

    Bezimienny 2011-02-21

    Od jakiegoś czasu należę do grupy AE (Anonimowych Erotomanów, inaczej grupy SLAA). Widzisz, to co powiedziałeś o masturbacji, pasach bezpieczeństwa i narkotykach jest moim zdaniem bardzo niebezpieczne. Takie poglądy mogą kogoś doprowadzić do katastrofy. Zastanów się nad dwiema kwestiami.

    Po pierwsze: co towarzyszy Twojej masturbacji? Pamiętasz, jak Jezus powiedział, że jeśli tylko spojrzysz na niewiastę pożądliwie, to już popełniłeś z nią cudzołóstwo w sercu swoim? Czy w takim razie jest to w porządku? Jeżeli dane zachowanie nie prowadzi do rzeczy dobrych, to czy jest ono dobre? Po co w takim razie w ogóle po to sięgać?

    Po drugie: o tym, że jesteś uzależniony, bardzo często dowiadujesz się od ludzi z Twojego otoczenia, sam nadal uparcie tkwisz w błędnym przekonaniu, że wszystko kontrolujesz i jest ok. Nie zawsze jednak musi o tym wiedzieć otoczenie, ja o moim nałogu przekonałem się dzięki Biblii. W niej jest wiele wskazówek jak należy postępować. Niektórzy traktują to jako zbiór zakazów i nakazów, ale dla mnie to jest instrukcja pt. „jak pozostać naprawdę wolnym!”. Co to za wolność, w której nie potrafisz wytrzymać bez pornografii, lub fantazji erotycznych? Czy zaakceptowanie swojego problemu i nazwanie go „czymś normalnym” czyni Ciebie wolnym?

    W 3 klasie liceum byłem o krok od śmierci na przejściu dla pieszych. Zadałem sobie wtedy takie pytanie: czy zakaz przechodzenia na czerwonym świetle jest przepisem ograniczającym Twoją wolność wyboru, czy może sposobem na to, abyś nie zginął pod kołami pędzącego samochodu? W najlepszym wypadku daje Ci to wolność od wózka inwalidzkiego. Oczywiście przepis ten nie jest doskonały, jak świat doskonały nie jest, ale chodzi mi o ogólną ideę 🙂

    Bulik 2011-02-22

    Rozumiem,że masturbacja nie jest grzechem jeśli chodzi o samą czynność.Jest złem jeśli uzależnia człowieka.Mam pytanie czy w świetle Biblii jest ona grzechem jeśli ktoś to robi a towarzyszą temu fantazje erotyczne lub gdy ktoś to robi oglądając film pornograficzny?Czy samo oglądanie filmów pornograficznych/erotycznych to też grzech? czy ta sama reguła dotyczy kogoś kto jest już w związku małżeńskim?

    tomigraj 2011-02-22

    Dobra dyskusja – moim zdaniem Martin chyba niechcący „rozgrzeszył” co poniektórych do tkwienia w świntuszeniu 🙂

    Z tego jak obserwuję to co się dzieje, to szatan używa seksu jako podstawowego oręża w ostatnich czasach, w szczególności przeciwko chrześcijanom. Jeden z moich znajomych opowiadał, jak właściciel hotelu w którym zorganizowano olbrzymią konferencję dla pastorów-mężczyzn pracujących z młodzieżą, dziękował osobie odpowiedzialnej. Jako zalety wymienił, że było cicho, sympatycznie i mieli największą sprzedaż pornoli w jeden weekend w ciągu roku!
    Nasuwa się pytanie – dlaczego?
    Wydaje mi się, że dlatego, że szatan może przez to pokazać tym ludziom że są szmatami, do niczego się nie nadają, nie panują nad własnym ciałem i wzbudzać w nich poczucie winy! Co prowadzi do spirali – zaczynają grzęznąć…

    Także nawet jeżeli nie traktujemy masturbacji jako grzechu – w końcu współżycie z żoną to fajna sprawa, a darujmy sobie fizyczne opisy – to bardzo często prowadzi ono do uzależnienia i grzechu. Ciąć się też niby można jak to komuś pasi…

    tomigraj 2011-02-22

    w669.wrzuta.pl – zainteresowani niech posłuchają Sy’a Rogersa – wieloletni homoseksualista

    A-lict 2011-02-22

    tomigraj, do jakiego grzechu prowadzi masturbacja?

    tomigraj 2011-02-23

    Jakoś nie widzę masturbacji bez pornografii i wyobrażania sobie różnych rzeczy i wzmacniania pożądania… poza grzechem są jeszcze skutki – pomyśl o tym jaki wpływ będą miały rzeczy które oglądasz, o których myślisz w relacji ze swoją przyszłą żoną…

    Bezimienny 2011-03-10

    Zgadzam się z tomigrajem.

  • Hipoteza
    Opublikowano w:

    Pomyślałem sobie, że czas napisać kolejną notkę.

    Powiedzcie mi więc, co wy myślicie o takim pomyśle, że nasz świat nie jest pierwszym światem stworzonym przez Boga? Być może Bóg już wcześniej stwarzał różne światy. I chyba tak było, bo skąd by się wzięli aniołowie? Albo, jak wytłumaczyć tę wzmiankę w rozdziale 6 Księgi Rodzaju: „A w owych czasach byli na ziemi giganci…”

    Komiks

    Może to jest mało ciekawy temat, i co to właściwie kogokolwiek obchodzi, ale mimo wszystko zrobiłem ilustrujący tę tezę komiks.

    Martin 2011-02-15

    O, komiks sprytny jest.

    Ale koncepcja to tak średnio pasuje, chociaż nie jest niemożliwa. Biblia mówi o dwóch rzeczywistościach: ziemia i niebo. Ziemia to nasza ziemia, świat fizyczny, wiadomo. A niebo to miejsce gdzie żyją sobie te różne dziwne istoty, których natura jest tam wyłącznie duchowa.

    Te planety, gwiazdy i inne takie są tak właściwie częścią ziemi (w sensie rzeczywistości ziemsko-fizycznej), a nie nieba (czyli tej duchowej).

    kryptoZYDOmason 2011-02-15

    I w tych wszystkich światach miałby się pojawiać Zbawiciel? No Biblia raczej temu przeczy: „Chrystus powstawszy z martwych, więcej nie umiera i śmierć mu więcej nie panuje. Bo iż umarł, grzechowi raz umarł, a iż żyje, żyje Bogu” [Rz 6:9-10 BG] Stoi wyraźnie, że RAZ umarł. Koncepcja, że tych światów było wiele jest możliwa, ale pod warunkiem, że wszystkie są odkupione przez Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał w naszym świecie.

    Sławek 2011-02-15

    Byli ludzie którzy mieli kontakt z kosmitami, lecz kto im wierzy i jeden z nich zapytał się o Jezusa, ci kosmici odpowiedzieli mu ze znają Jezusa, i zbawiał on ludzi nie tylko na ziemi, to samo twierdzi Giorgio Bongiovanni

    Arch 2011-02-15

    Mógł zapytać czy pożyczą nam napęd do podróży nadświetlnych…

    kryptoZYDOmason 2011-02-15

    Przepraszam, a kto to jest Giorgio Bongiovanni ?

    olka 2011-02-16

    Umierać i zmartwychwstawać więcej niż raz to byłoby zbyt okrutne, nie sądzisz?
    Właściwie ten raz już był zbyt okrutny!
    Ale wierzę, że gdzieś we wszechświecie istnieją jeszcze jakieś formy życia. Być może ludzie kiedyś je odkryją.

    Marciu 2011-02-16

    no dobra, ale co mają do tego giganci?, przecież biblia mówi wyraźnie skąd się wzięli

    A-lict 2011-02-16

    Marciu, masz na myśli ten fragment: „a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych czasach”? Jeśli tak, to i tak pozostaje pytanie, kim byli synowie Boga.

    Agnieszka 2011-02-16

    O, mnie ten fragment też często zastanawiał w ST.Niektórzy ludzie odbierają go jako pewnego rodzaju science-fiction..

    Marciu 2011-02-17

    Biblia nic nam nie mówi o życiu na innych planetach, nie mówi też że go tam nie ma, cały więc problem alternatywnego życia w kosmosie musi pozostać w sferze domniemywań
    odnośnie fragmentu Gen.6:2 to chyba jasne jest że chodzi o aniołów, w tym wypadku upadłych, zresztą Biblia tak ich nazywa np w księdze Joba 1:6
    prawdą też jest, że ludzie już w prehistorii widywali na niebie dziwne latające obiekty, jeśli ktoś chce się bliżej z tym zapoznać, polecam stronkę z wiki o pewnym francuskim uczonym, bardzo ciekawe, spójne, i co najważniejsze, nie kłóci się z Biblią. nazywa się on Jacques Valee
    pl.wikipedia.org
    serdecznie polecam

    Sebeq 2011-02-17

    Ten Gorgio czy jak mu tam to oszołom ze stygmatami który twierdzi, że ma kontakt z kosmitami i „Maryją”:)

    Swoją drogą, ciekawe, że Aniołowie mogą współżyć cieleśnie z człowiekiem. Ostatnio ktoś gdzieś wspominał o tym i rozbawiło mnie jego interpretacja tego, że Jezus mówił, iż będziemy jak aniołowie w niebie i nie będzie małżeństw. Więc ten ktoś sobie wymyślił, że może w takim razie będzie coś w stylu „make love not war” hehe 😉

    Mariusz 2011-02-21

    czy na 100 % słowa ze Bog stworzył niebo i ZIemie odnosza sie do planety Ziemia i do kosmosu ?
    zwłąszcza ze ciała niebieskie 4ciego dnia powstały. A musi byc tez taki dzien w ktorym powstała rzeczywistosc nie widzialna dla nas czyli to Niebo w ktorym jest mieszkan wiele. W koncu aniołowie i upadli aniołowie i i cała ta rzeczywistosc tez została stworzona.

    Mam pytanie !!!
    CZy wiadomo na 100% ze słowo „ziemia” w Bibli w jezykach orginalnych ma tez jakies dualne zanczenia tak jak w polskim. Ziemia – planeta i ziemia proch na ktorym rozna rosliny. Pył kosmiczny z ktorego wszystko sie składa ty ja i kazda roslina. he ? Wiadomo.
    Z kad wiemy ze słowo ziemia nie mooze sie odnoscic do pyły kosmicznego włąsnie z ktorego jest cały wszechswiat i wszystkie planetry ? Zwłąszcza ze na poczatku „ziemia była bezładem i pustkowiem” …… moze nawet formy nie miała zadnej….i trzeba było wszystko z niej „ulepic”

    byc moze z innymi planetami jest tak samo jak z tym, ze kiedys odkryto inne wyspy „nowa ziemia” a kosmosc to poprostu taki ocean….. w koncu rzeczywiostosc dla ludzi w Ameryce jest taka sama jak dla ludzi ktorzy potencjalnie zyja na jakiejs innej planecie. Amerykanie tez nie znali ani zydow i byli oddzieleni spora przestrzenia od Jezusa. DOwiedzieli sie o nim dopiero jak odrylismy Ameryke. Z innymi planetami moze byc podobnie. Byc moze to my zaniesiemy tam dobra nowine. ………

    co myslicie na taka koncepcja ?

    Bezimienny 2011-02-21

    Biblia trochę nam to rozjaśnia, choć nie w 100%. Kiedy czytasz księgę Joba, jest tam informacja o tym, że mężowie Boży przyszli przed tron Boga, a wśród nich był też i Szatan. Oznacza to, że nie jesteśmy jedynymi istotami stworzonymi przez Boga. Wiadomo też, że świat demonów i aniołów jest dla niewidoczny. Tak samo uważam, że niebo będzie fizyczne, a nie tylko duchowe.

    Myślę, że powinien zainteresować Ciebie w takim razie temat wojny w niebie: www.youtube.com

    Bezimienny 2011-02-21

    Jeszcze jedno Łukaszu: dzieckiem Bożym jest każdy nawrócony chrześcijanin 😉

    Sławek 2011-02-21

    Giorgio Bongiovanni to obecnie żyjący stygmatyk który leczy ludzi ciężko chorych i głosi poglądy którym kościoły zaprzeczają.

    Sławek 2011-02-21

    O matko to naprawdę śmieszne, zbawieni ci co wierzą,a resztę stworzyłem dla jaj, nie no ludzie obudźcie się, nie ma ludzi bliżej boga czy dalej wszyscy stąpamy po jednej ziemi, nie ma ludzi bardziej zbawionych czy mniej zbawionych, nie ma ludzi bardziej świętych lub mniej świętych, nie ma ludzi którzy mogą rozmawiać z bogiem i którzy nie mogą rozmawiać z bogiem. A wy poprzez swoje wiary chrześcijańskie katolickie i inne ścierwa to właśnie robicie !!

    Bezimienny 2011-03-14

    Czyli Twoim zdaniem Lucyfer jest tak samo święty jak Jezus i Ty?
    Jan 3.16

×