Diabeł ma bogatą ofertę. Każdy znajdzie coś dla siebie.

plan

  • Straciłem pracę
    Opublikowano w:

    Jestem teraz bardzo przygnębiony. Po głowie chodzą mi takie myśli:

    Trzeba było jeszcze tylko trochę poczekać.
    To nie po bożej myśli!
    Za co ty teraz będziesz żył?
    Zrobiłeś to na własne życzenie.

    Ale co zrobiłem? Miałem umowę o pracę do 6-go lutego. Jednak nie chciałem codziennie tracić 8 godzin na robienie tego czegoś, co tam robiłem. Bardzo się tam męczyłem psychicznie. A poza tym chciałem rysować. Mam dużo pomysłów, a mało czasu.

    Dlatego wymyśliłem, że chcę pracować na ułamek etatu. Konkretnie 3/8. Trzy godziny dziennie mogę poświęcić. I tak się stało, że dzisiaj podpisałem umowę. Mam 2/5 etatu – wtorki i środy mam pracujące.

    No i dobrze. Gdzie tu miejsce na przygnębienie? Chodzi o to, że nie starczy mi kasy żeby dopiąć comiesięczne wydatki.

    Ale i tak się cieszę. Myślę, że jestem więcej wart niż to, co dostawałem w tej firmie. Myślę też, że jestem grafikiem i to diabelnie dobrym. Wystarczy mnie tylko trochę podszkolić. Umiem też inne rzeczy, a wielu mogę się nauczyć. Będę mógł robić to, na co się dotąd nie zgadzałem z powodu braku czasu.

    Uważam, że wyjdzie mi to wszystko na dobre. Męczy mnie tylko trochę jedna myśl:

    A co jeśli nie taki był boży plan?

    Do choinki! Ja nie od tego jestem żeby zgadywać jaki Bóg ma plan. Ja mam robić swoje, a od pilnowania żeby to za bardzo w bok nie zeszło to już jest sam Bóg.

    No i trudno. Jest jak jest. Zrobiłem co zrobiłem i teraz będę się borykał z konsekwencjami.

    A dlaczego dałem taki tytuł? Bo w istocie straciłem 3/5 pracy. Tak to niektórzy widzą. Z kolei ja widzę, że zyskałem 3 dni wolnego.

  • Wszędzie ten Bóg
    Opublikowano w:

    Ludzie lubią wszędzie widzieć Boga. Albo nie widzieć go nigdzie. Ja należę do tych pierwszych, ale staram się bardzo być po środku. Nie jest to łatwe. A to z pewnego powodu, który się zaraz ujawni.

    Rozmawiałem jakiś czas temu z psychiatrą i on; nie pamiętam już, o co chodziło; spytał mnie, czy to nie mogło by się stać bez Boga. Mówię: „Oczywiście, że tak… a nie, chwileczkę. Przecież Bóg stworzył świat, więc chyba nie, jednak nie.

    I tu mam problem. Weźmy na tapetę sprawę moich studiów. Nie sądzę, abym się tam wiele nauczył. A na pewno niewiele w stosunku do ilości czasu, jaką mi to zajęło. Ale kto wie… być może nie byłbym w stanie spożytkować go lepiej. Poza tym, teraz mogę mówić, że jestem magister inżynier automatyki. Co mi to daje? Na razie nic.

    Gdy byłem w trakcie tego edukacyjnego przedsięwzięcia, trafiłem na zdanie kogoś, kto twierdził, że studia są bez sensu i lepiej nie tracić czasu. I chciałem już to rzucić. Aż tu nagle przychodzi dziadek i mówi, że zabiera mnie na wycieczkę do Izraela. Pod warunkiem, że skończę studia.

    I co? Interwencja Boga? Bo ja tu widzę interwencję dziadka. Z drugiej jednak strony, kto dał mi takiego dziadka? Jeśli jest tu jakiś Bóg, to jest on na początku świata, gdy zaplanował wszystkie wydarzenia. Zaś w tym konkretnie czasie nie musiał robić nic. Wystarczyło, że patrzył jak plan wciela się w życie.

    I co chcę przez to powiedzieć? To normalne, że ludzie chorują. I normalne, że zdrowieją. Zdarza się, że coś się uda, zdarza się, że się nie uda. I Bóg w tym wszystkim jest. Ale nie wymaga specjalnej ingerencji, aby prawa fizyki działały.

×