‎”Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia”
Pierwszy list do Koryntian

umysł

  • Szpital
    Opublikowano w:

    Dawno nic nie pisałem, więc wrzucam kolejną część swojej opowieści.

    Wszystko zaczęło się od tego, że pewnego wieczora siedziałem sobie przy komputerze i nagle naszły mnie bluźniercze myśli na Boga. Myśli wstrętne i niedobre. Były tak intensywne, że gdy parę minut później wyszedłem z psem na spacer, to szedłem skulony i obkurczony. Ktoś w mojej głowie powiedział mi: „odpłacisz mi za każde wyzwisko”. Te myśli męczyły mnie przez tydzień.

    W trakcie tego tygodnia doświadczałem wielu rzeczy. Jedną z nich, którą pamietam, była wizja mrowiska. Wielkiego mrowiska, obok którego był kawałek lasu, a wszystko to otoczone szybą, niczym akwarium. Nad tym akwarium stoi Bóg i pilnuje swoje mrówki.

    Inna wizja była taka. Widziałem wielką kulę światła. Ta kula to Bóg. A ja jestem malutką świetlną kuleczką. I im bliżej jestem wielkiej kuli, tym lepiej. A oddzielenie od tej kuli oznacza śmierć.

    Innym razem zrozumiałem, że Jezus zabierze do nieba swoich przyjaciół. Tam będzie wielka uczta. Jak więc może być, żebym ja tam trafił, skoro ja nie mogę powstrzymać się od bluźnienia w myślach na niego. Co bym zrobił, gdybym trafił na tą ucztę? Porozbijał talerze, zwyzywał go i napluł mu w twarz? (Teraz wiem, że bym tak nie zrobił, ale wtedy nie myślałem normalnie).

    Pewnego razu było tak. Prosiłem Boga, by coś zrobił z tymi moimi bluźnierczymi myślami. Wtedy poszedłem nad rzekę. Myślałem, że to Bóg do mnie mówi. Powiedział „skacz”. „Czy na pewno?” spytałem, „chwila, muszę się nad tym zastanowić”. „Skacz” – mówi. „Ale czy na pewno?” – pytam. „Spytaj mnie o to jeszcze raz” – odpowiada. „Kurcze, ale się wkurzył” pomyślałem. I wskoczyłem do rzeki.

    Gdy wróciłem przemoczony do domu, najpierw nie czułem nic. Wiedziałem, że pójdę do piekła, że jestem stracony – czułem to wyraźnie. Ale najgorsze było to, że nic mnie to nie obchodziło. Powiedziałem to mamie i bratu. Rozpłakali się. A ja nie czułem nic. Nic mnie nie obchodziło, że płaczą. Byłem obok nich, ale nie byłem z nimi. Później zacząłem czuć potworne męczarnie. Wiłem się na łóżku, wyłem i jęczałem. I wiedziałem, że to będzie trwać całą wieczność, że już nic mi nie pomoże. Mówiłem do swojej rodziny: „patrzcie, jak wygląda piekło”. Dowiedziałem się wtedy, że Bóg może zrobić ze mną co tylko zechce. Że to, że piszę sobie teraz notkę, to jest tylko Jego dobra wola, bo równie dobrze mógłby znowu uraczyć mnie tymi męczarniami. Dowiedziałem się, że nic, dosłownie nic mi nie pomoże, jak Bóg się na mnie zaweźmie. Wtedy właśnie mama zadzwoniła po znajomego psychiatrę.

    I tak trafiłem na oddział psychoz szpitala psychiatrycznego w Bydgoszczy.

    P.S. Jak ktoś ma jakąś koncepcję, co to było to, co przeżyłem, albo dlaczego tak się stało, albo skąd się biorą bluźniercze myśli, to chętnie poczytam.

    Mariusz 2011-03-31

    zbyt powaznie traktujesz swoje wlasne mysli. ten glos w glowie to twoj wlasny mozg, organ bialkowy ktory zgnije. trzeba nauczyc sie go olewac, te mysli traktowac mniej powaznie a nie rob z nich glos Boga. … mozg sluzy do rozwiazywania problemow …wiec jak nie masz pomyslu jak go uzyc i znow wygeneruje mysl by skoczyc do wody albo zgwalcic koze to zamiast go sluchac lepiej rozwiaz np krzyzowke albo sudoku…albo wypelnij pita, .albo skonstruuj pojazd kosmiczny czy inny rower do tego sie mozg nadaje.. to narzedzie stworzone do konkretnych celow nie Bog!!!

    hydroxygen 2011-04-01

    zgadzam się z Mariuszem, Bóg Bogiem a myśli myślami i jak „Bóg” powie Ci skacz z wieżowca to skoczysz? Myślę że Bóg nie poprosi o coś co jest sprzeczne z Biblią a poza tym zawsze jak Cię takie coś nachodzi – pomódl się i żądaj wyraźnego znaku

    pozdrawiam

    Agnieszka 2011-04-05

    Wiesz co..Rozpatrzyłabym tę sprawę tak.Po pierwsze, to Cię nie widzę, nie mam z Tobą żadnego kontaktu oprócz tego w formie pisemnej i nie mogę z Tobą pogadać a internetowe doradzanie bez potrzebnych danych i rozmowy nie jest najlepszym sposobem.Niestey:(Nie będę tutaj snuła hipotez odnośnie diagnozy etc. Studiuję psychologię więc się jednak trochę poczuwam do odpowiedzi. Wydaje mi się,że reakcja mamy była tutaj uzasadniona i dobrze,że podjęła pewne kroki. Słyszenie głosów to mogą być tylko halucynacje i ciekawa jestem jak Twój organizm zareagowałby po zastosownych lekach.Powinny zostać przytłumione. No zobaczymy. Podaję Ci swój adres mailowy(nieformalny) jeśli będziesz chciał skorzystać czy coś tam napisać to wal jak w dym.Zawsze spróbuję pomóc babajaga89@gmail.com Życzę wszystkiego dobrego,dużo siły.Pozdrawiam.

    johny 2011-04-05

    ja miałem podobny problem do Twojego.Myśli te miałem w szkole podstawowej jeszcze i z Twojego opisu wnioskuje ,że Ty chyba też byłeś w dość młodym wieku.U mnie problem z myślami tymi pojawiał się zwłaszcza w sytuacjach silnego stresu.Obwinianie samego siebie za te myśli tylko pogarsza sprawę.Moim zdaniem na początek dobrze jest słuchać odwyku pozwala to nabrać dystansu do otaczającej nas rzeczywistości .Oczywiście każdy przypadek może być inny i wymagać innych środków zaradczych.Tak jak już wspomniałem dla mnie słuchanie odwyku pomaga się nieraz zrelaksować i popatrzyć z dystansem na świat…

    zuux 2011-07-23

    Kiedy mi zdarzają się „chore myśli”, to traktuję to jak karę za to czym kiedyś karmiłem swój mózg i wyobraźnię – mówię sobie „teraz musisz odpokutować” i to mi pomaga.

    Krzysztof 2012-07-03

    A ja mam pytanie. Ale najpierw daj znać, proszę, czy nadal czytasz komentarze tutaj, pomimo starości tego wpisu.

  • Jak zawisnąć w próżni, która otacza od wewnątrz
    Opublikowano w:

    Zapadła noc. Okno mojego pokoju, niegdyś wychodzące na konstelację Oriona, już od dawna ukazuje mi jedynie przystanek autobusowy usytułowany naprzeciwko betonowego bloku, w którym mieszkam. Moją zimną twarz oświetla niebieska poświata monitora, w który wpatrują się nieczujące oczy. Martwe palce wystukują na klawiaturze kolejne znaki…

    Niby wszystko jest w porządku. Studiuję w Poznaniu na kierunku automatyka i zarządzanie, żeby mieć dobry zawód i nie musieć tyrać w nieludzkich warunkach za 7,50 na godzinę. Chyba nawet dobrze mi idzie, bo bez żadnych poprawek zaliczyłem pierwszy semestr. Nauczyłem się wielu rzeczy, na przykład podstaw programowania w C++. Potrafię też obliczyć całkę nieoznaczoną, oznaczoną, pojedynczą, podwójną a nawet potrójną z czego tylko dusza zapragnie. Wiem jak działa procesor i umiem sprowadzić funkcję logiczną do postaci minimalnej. Aha, i nie wspomniałem o macierzach i… a z resztą, nie ważne. Na weekendy zaś wracam do domu, bo mam tylko dwie i pół godziny pociągiem. I niby fajnie się tak życie toczy, ale czegoś mi tu brakuje. Czuję się… chociaż może to niewłaściwe sformułowanie. Inaczej – mam wrażenie jakby ktoś zaaplikował mi prozium. Oglądaliście ten film „Equilibrium”?

    Niesamowity kontrast. Bo jeszcze całkiem niedawno w mojej głowie ciągle kłebiłty się jakieś emocje. Smutek, radość, szczęście, podekscytowanie, natchnienie. Mmmmm natchnienie… to takie nagłe olśnienie oryginalnym pomysłem połączone z wiarą w jego genialność i żądzą nadania mu wyraźnych fizycznycj kształtów. Dziwnie się pisze tak bez natchnienia o natchnieniu. Oprócz emocji był też niemal nieprzerwany potok myśli. Ciągle odkrywałem coś ważnego, co chwilę dochodziłem do sedna, nieustannie łączyłem fakty i olśniewały mnie moje nowe racje. A teraz czu… mam wrażenie że nie mam już nic. Pustka, fiołki, niebieskie migdały, albo utkwiona w myślach melodia powtarzana w kółko. Gdzie się podziały wszystkie ważne i niecierpiące zwłoki sprawy? Gdzie się podziało pytanie o Boga, o duszę, o naturę czasoprzestrzeni, o obce cywilizacje, lub chociaż o to, dlaczego ojciec ciągle marudzi? Czy już naprawdę wszystko wiem? Czy już pomyślałem wszystko co było do pomyślenia i odczułem wszystko co było do odczucia? A może po prostu nie mam już motywacji żeby wytężyć mózg w próbie odpowiedzi na któreś z tych pytań. Nie wiem, czy wy też tak macie, ale jeśli tak ma wyglądać dorosłość, to znaczy, że dorosłość mi mocno nie pasuje.

    Może kiedyś ktoś mi powie, że, och to takie oczywiste, wystarczy tylko otworzyć którąś tam czakrę, albo wyobrazić sobie wszechogarniające białe światło. Ale póki co nie mam o tym pojęcia. Nie uczyli mnie tego w szkole. Zbyt po macoszemu traktujemy ten najważniejszy element naszego życia jakim są emocje. To właśnie od nich zależy jak się czujemy, jak ruzumujemy i jak działamy, a nie wiemy o nich nic, nic! Tak samo jak nie wiemy nic o myślach. Tak się do nich przyzwycziliśmy, że się nad nimi nawet nie zastanawiamy. Jakby były zbyt oczywiste, żeby sobie nimi zawracać głowę.

    Czym właściwie jest myśl? przeskokiem impulsu pomiędzy aksonem i dendrytem sąsiednich komórek nerwowych? A jak sobie coś wyobrażam to co się w tym momencie dzieje? Kiedyś stanąłem przed lustrem i bacznie obserwując swoją głowę próbowałem uzmysłowić sobie, że to całe JA, które zwykle widuję od środka, siedzi właśnie tam pod czaszką. To było bardzo ciekawe przeżycie.

    To by było na tyle. Życze dobrej nocy 🙂

    Kami 2008-02-22 16:00

    Hmm paradoks, cala ta notka to przemyslenia i emocje 🙂 I mysle nawet, ze jeszcze wieeele ich przed Toba, wlasciwie jestem pewna 🙂 Uwielbiam czytac Twoje notki, zawsze ciekawe i w fajnym stylu 🙂 Gratuluje 🙂

    A-lict 2008-02-22 22:04

    Dziękuję za komentarz :). Miło mi że miło ci się czyta moje notki :D. Myślę że wygrałaś konkus na pierwszego zauważyciela tej notki :D.

    Kami 2008-04-06 15:19

    Eee mam nadzieje, ze nie wygralam takze na jedynego zauwazyciela tej notki 😛

    A-lict 2008-04-10 17:42

    Raczej nie, bo mój brat, Kamil, tez ja zauwazył :).

    Kami 2008-04-12 12:25

    Aa 🙂 Mogl cos napisac 😛

    Smo-X 2008-04-12 13:20

    No to piszę. 😀

    Kami 🙂 2008-04-27 23:34

    Nie trzeba bylo tak doslownie hehe 😛

  • Ździebko przemyśleń
    Opublikowano w:

    – Cały czas tylko siedzisz i nic nie robisz!
    – Jak to nic nie robię? Żyję.
    – Ale przecież ty tylko siedzisz! I to nazywasz życiem?
    – Siedząc przeżywam więcej niż ty, gdy biegniesz pochłaniając cały świat…

    Świadomość. Każdemu zdaje się, że jest świadomy. Myśli, że uświadamia sobie to, co i dlaczego się z nim dzieje, co się dzieje poza nim, że istnieje, i co istnieje poza nim. I… pewnie się myli.

    W swoim życiu byłem kilka razy świadomy. Pewnego razu leżałem sobie i nagle mnie olśniło. Łukasz – żyjesz! – Powiedziałem do siebie. I nagle zdałem sobie sprawę z tego, jakie to jest dziwne, fascynujące. To była świadomość – świadomość życia.

    Trochę wiem o działaniu ludzkiego mózgu. Zatem zdaję sobie sprawę, że czynności, które często wykonujemy, po pewnym czasie zaczynamy wykonywać automatycznie. Zaczyna się od prostych ruchów – siadanie, wstawanie, potem chodzenie, mówienie. Później zrobienie sobie herbaty, jej picie, ścielenie łóżka, aż w końcu całe nasze życie składa się z coraz to większych bloków automatycznych instrukcji. Zostaje co prawda trochę miejsca na spontaniczność, podejmowanie decyzji, i różne niecodzienne rzeczy – w rożnej ilości, zależnie od tego, jakie kto prowadzi życie. Jednak w pewnym momencie automatyzacji ulega odbieranie rzeczywistości (choć może nie całkiem). Czy uświadamiasz sobie herbatę, którą pijesz? Może i tak. Ale czy wiesz, że nawet twoje wspaniałe, spontaniczne i ludzkie emocje, są też automatyczne? A w dodatku, być może, ulegasz im, nie wiedząc, skąd się wzięły i dlaczego są? Czekasz w kolejce – niecierpliwisz się, coś poszło nie po twojej myśli, albo ktoś cię obraził – denerwujesz się. Ktoś ci powie trafny komplement – cieszysz się. Dokładnie tak, jak, będąc jeszcze dzieckiem, zauważyłeś, że ma być i tak, jak cały ludzki świat mówi ci, że ma być – gra, jak w zegarku.

    Uświadom sobie robota w sobie i wyrzuć go. powiedz: „Nie, dzięki sam wypiję swoją herbatę i sam nacieszę się jej smakiem. Nie musisz mnie w tym wyręczać”.

    Uświadom sobie też, że inni również mają w sobie roboty. Bodziec – Reakcja. Powiedzmy, że ktoś cię zdenerwował [Bodziec] (np. Są ferie, a twój brat piąty dzień z rzędu ogląda telewizję. Akurat leci coś, na czym bardzo ci zależy i pewnie nie będzie powtórki. A on nie ustępuje. W dodatku jest silniejszy, więc niestety, twój program przepada), a ty na niego nawrzeszczałeś [Reakcja] – prawidłowo – dokładnie tak, jak powinno być. A teraz wyobraź sobie, że idziesz spokojnie ulicą i nagle jakiś umięśniony łysol cię zaczepia i każe ci wyp…, albo w gorszym przypadku obija cię i zostawia nieprzytomnego. No cóż zdarza się. Wyobraź sobie, że tego łysola wkurzyło np. to, że leziesz bezczelnie po JEGO ulicy [bodziec]. Więc wyładowuje się na tobie w bardziej, lub mniej nie odpowiadający ci sposób [reakcja] – prawidłowo – dokładnie tak, jak według jego doświadczeń i oglądu na świat, powinno być. Widzisz podobieństwo? Rzekłbym wręcz, że różnią nas tylko reakcje na określone bodźce i ich konsekwencje – nasze roboty zostały inaczej zaprogramowane – przez inne środowisko (otoczenie).

    Jedno jest pewne. Jeśli odczuwasz negatywną emocję i jesteś święcie przekonany, że jest ona słuszna, że ten kretyn znowu wszystko popsuł, albo nie powinien tak do ciebie mówić – mylisz się.

    – …wolę siedzieć i mieć świadomość, niż robić wszystko inne bez niej.

    Tylko czemu ciągle robię wszystko inne?

    Robot (szepce głos) robot, robot, robot.

    Zireael 2006-02-23 19:53

    Kurcze, kiedyś szukałam czegoś w googlach i trafiłam na ten Twój blog 😀 Zapisałam zobie adres w notatniku i dzisiaj jakos przez przypadek go znalazłam. A po co sobie zapisałam adres? Bo od razu wydał mi się ciekawy 😀
    Nie będzie pisać jak wszyscy: „masz fajnego bloga bo jest inny niż wszystkie, ma coś w sobie”, ale napisze tylko że zainteresował mnie i nawet jak na chłopaka, mądrze piszesz ;P Pozdrawiam 🙂

    Waldek127 2006-02-28 23:19

    To nie ludzie są jak roboty, tylko roboty sa jak ludzie

    Effie 2006-03-01 20:04

    Heh. Warto się nad tym zastanowić, ale czy da się cokolwiek zmienić? Wydaje mi się, że nie. Pozdrawiam.

    Waldek127 2006-03-02 19:42

    Aha, jak co to polecam kawałek Kanał Audytywny – 2 Pokoje,”ludzie niewolnikami umyslow(…)” ten utwor jest wlasnie o twoich watpliowsciach;) zreszta polecam tez cala najnowszą plyte „Neurofotoreceptoreplotyka Jako Magia Bytu”

  • Adnotacja
    Opublikowano w:

    Dzisiaj, całkiem niespodziewanie, po raz pierwszy, udało mi się przeprowadzić prawdziwą, udaną medytację.

    Teraz może być już tylko lepiej.

    Marta 2005-05-23 21:40

    gratulacje 🙂

    2005-10-01 12:29

    gratulacje ale nie wiem co udało ci się przeprowadzić bo nie wiem co to znaczy ale i tak ci gratuluję!! serdeczne super gratulacje!!!!!!!!!!!

    Smok 2005-10-02 17:52

    alejaja na serio tak niespodziewanie i nagle udało ci się przeprowadzić to coś co niewiem co to jest?? Bo mi myśle żę jeszcze nigdy mi się nie udało przeprowadzić tego czegoś co niewiem co to kurcze no jest!! Powiec mi co to jest!! a jak ja tego nie zrozumiem to mi to kurcze no wytłumacz co to kurcze no jest, bo ja nie wiem co to kurcze no jest kurcze no mwoja fajna mać!!!!!!!!!!!!!!!!

  • Polepiony ??
    Opublikowano w:

    „Ja składam się z części, nie wspólnych, przeczących sobie nawzajem, Jedna mówi- chcę stąd wyjść, dróga mówi- ja zostaję”

    O ile dobrze pamiętam, to chyba ktoś mi już kiedyś powiedział, że mam rozdwojoną osobowość i, o ile dobrze pamiętam, wówczas go wyśmiałem…

    … Ale teraz bym go nie wyśmiał. Dlaczego?? Z powodu moich ambitnych 🙂 planów na przyszłość. O ile dwie pierwsze drogi rozwojowe, o których myslałem, da się jakoś pogodzić, to trzecia jest absolutnie z nimi sprzeczna.

    Z jednej strony chciałbym być rozszerzonym architektem, czyli projektować różne konstrukcje ze strony technicznej, ale i wizualnej. Chciałbym mieszkać w zaprojektowanym przez siebie hipernowoczesnym domu, wyposażonym we wszystkie cuda techniki. Myślę, że mógłbym to pogodzić z drógim zawodem, jaki sobie wymysliłem. Otóż chciałbym zostać ministrem edukacji (błuahahaha hahahaha hehehehe, jak się wyśmialiście to czytajcie dalej :P). Po co?? Po to, żeby wprowadzić coś, czym szkoły jeszcze nigdy się nie zajmowały- rozwijaniem umysłu. Nawet sobie nie wyobrażecie, co potrafiłyby robić dzieciaki, które przez 9 lat, 1 godzinę dziennie miałyby lekcje rozwoju umysłu.

    Z drugiej zaś strony chciałbym być samotnikiem, mieszkającym na skraju lasu w skromnej chateczce, rozwijać swój umysł, oraz zagłębiać się w magię.

    No i jak tu pogodzić tak sprzeczne zainteresowania?? A myślałem jeszcze o grafine komputerowej, lub o byciu naukowcem. No cóż, którekolwiek z tych wyniosłych marzeń się spełni, będę szczęśliwy. Obym tylko nie został nic nie znaczącym, szarym, jednym z kilku mialiardów człowiekiem, bo tego chyba bym nie zniósł.

    PuMaK 2004-08-24 23:38

    Mi tam do szczęścia wystarczyłoby bycie dobrym architektem ogrodowym=) ŁAdNy SzAbLoNiK=) CyA:*

    oN-derelict-No 2004-08-24 23:42

    Projektowanie ogrodów też byłoby fajne 🙂

    kimOn 2004-08-24 23:45

    pacz kurwa.!
    bardzo ambitne plany.!
    ale jeśli chodzi o tego co w chatce mieszka.! to zbytnio tak jak piszesz zkomputerowanej tej chatki to byś nie miał.! ;p
    wiesz.! ja tam nie wiem.!
    ale projektowanie domów.!
    nie jest chyba takie złe.!
    o o o .!
    założymy firme „K&D – kimOn i dereLict” ;p i bedziemy chhaty projektowac.!
    i bedziemy bogaci.! i wogle.!
    to koniec mojego wpisa.!
    i chyba na tym zakończymy.!
    lensing zią.! ;p

    Waldek127 2004-08-25 0:42

    Rada: W magie nie zaglebiej sie z przesada, bo zle sie skonczy, znam przypadki. No ale twoja wola, jak coś link do forum o magii i religiach http://silverion.org/rozstaje/forum/ chcesz mieszkac w domku w lesie zajmowac sie magia? hm moze chcesz poznac ścieszkę druidystyczną (wbrew pozorom nie ma to nic wspolnego z kajko i kokoszem:)) jak tak moge skontaktowac cie z człowiekiem ktory zna to i praktykuje w dosyc zaawansowanym stopniu. No albo badz architektem:)

×