Luka w prawie jest wtedy, gdy litera prawa nie odzwierciedla ducha prawa.

wesołość

  • Dlaczego A-lict
    Opublikowano w:

    Czyli historia mojej ksywki.

    Najpierw nazywałem się Derelict. A Dlaczego akurat tak?

    Otóż kiedyś, jak miałem jakieś 14 – 15 lat, Często miewałem doła… Albo cały czas miałem doła, nie pamiętam. W każdym razie, żeby lepiej zobrazować mój ówczesny stan psychiczny, przytoczę tu jeden z wierszy, jakie wtedy napisałem.

    Na dworze już ciemno,
    Chmury słońce zasłoniły,
    Nikogo teraz nie ma ze mną,
    Nikt nie powie mi „Mój miły”,

    Czuję wilgoć, czuję krople,
    Czuję coś na mym ramieniu,
    Całe ciało mam już mokre,
    Nie wiem jednak ciągle czemu,

    Wtedy lustro zobaczyłem,
    A w nim twarz mi dobrze znaną,
    Wszystkie rysy już z niej zmyłem,
    Łez potokiem dzisiaj rano…

    Pewnego dnia pojechałem do dziadka. A dziadek ma dużo książek. I wśród nich znalazłem słownik łacińsko-polski. Postanowiłem, że wymyślę sobe ksywkę. A, że prawdopodobnie miałem wtedy doła, to znalazłem słowo, które, jak sądziłem, najlepiej mnie opisuje: res derelicta – rzecz opuszczona, porzucona, zaniedbana. I tak powstała moja pierwsza ksywka.

    Później nazywałem się A-lict. Dlaczego?

    Otóż kilka lat później, nie miałem już takiego doła. Prawdopodobnie częściej się śmiałem i miałem ogólnie lepszy humor. Zobrazuję to wierszem z tamtego okresu.

    Drodzy ludzie, może nie wiecie,
    Lecz się dziwne dzieją rzeczy na świecie.
    Nie będę owijał, okrążał,
    Szybko powiem, do czego zdążam.

    Mianowicie: wczoraj o dziewiątej rano,
    Zalałem herbatę wodą gotowaną.
    I tego ważnego faktu nie ominę,
    Że z lodówki wyjąłem cytrynę.

    I choć cytryna nie jest dziwna,
    To przedziwna rzecz wynikła,
    Bo gdy już tą cytrynę sparzyłem,
    Umyłem, wytarłem i przekroiłem,

    To śmiechem diabelskim się zaniosłem,
    Na wysokość oczu ją podniosłem,
    I mówię do niej takie słowa:
    O cytryno! Ty mi się nie schowasz,

    Nie uciekniesz mi, nie znikniesz.
    Ja cię do herbaty wcisnę.
    I choć masz pestki, wiem to,
    To przyprawą będziesz przednią.

    Zużyję cię, wymnę, wyduszę,
    A potem do śmieci cię wyrzucę,
    Bo ja najlepszy jestem właśnie w tym,
    Tak, to ja jestem władcą cytryn!

    Ha Ha Ha, Ha Ha Ha Ha Ha!!!

    Stwierdziłem, że ksywka już do mnie nie pasuje. Któregoś dnia w przypływie radości postanowiłem zanegować swoją ksywkę. I tak powstał A-Derelict-A. To drugie „A” to dla symetrii. Jednak nieco później zauważyłem, że mój nick jest ciut za długi i przydało by się go skrócić. No, to proszę bardzo. Proste działanie: (A-Derelict) – Dere = A-lict

    Teraz nazywam się Aliktus. Dlaczego tak?

    A bo kiedyś grałem w cywilizację i stwierdziłem, że lepiej niż „wódz A-lict” brzmi „wódz Aliktus”

    Teraz używam na przemian A-licta i Aliktusa. Aliktusa używam zazwyczaj tam, gdzie nie można pisać myślników.

    Martin 2011-11-29

    O jaaa! Fajna ta historia. Lubię takie.
    I wierszyk o cytrynie mnie zafascynował. Aż mi się zachciało coś podobnego napisać teraz.

    Christopher 2011-11-29

    dobre

    Agnieszka 2011-12-18

    Ojej, jakie smutne..Mam nadzieję, że teraz nie ma już takich stanów.Pozdrowionka

  • Wierszyk
    Opublikowano w:

    Napisałem sobie taki wierszyk:

    Chciałbym napisać słowa piosenki
    W rymy zamienić myśl wartościową
    Ale ja jestem na to zbyt cienki
    Kiwam na boki swą pustą głową

    Nie mam tematu, nie mam natchnienia
    Nic się nie rodzi w mej głupiej głowie
    Nie mam już czego w słowa zamieniać
    Głowa mądrego nic mi nie powie

    Martin Lechowicz gdy tylko zachce
    Rymy wymyśla do swych piosenek
    O rowach, jabłkach, krzyżach i klatce
    Biurwach, lemingach oraz Edenie

    Z Johnem Lajoiem sprawa podobna
    Filmy nagrywa. Celem jest marzeń
    Milion odtworzeń. Publicznosć głodna
    Nowych dziwacznych od niego wrażeń

    Wiem, że ten wierszyk mój jest do dupy
    Że nie rymuje się jak powinien
    Że się nie trzyma za bardzo kupy
    Ale za chwile skończy się – minie

    Nie mam więc pisać za bardzo o czym
    Nie ma ni treści ni formy dobrej
    Co chyba trochę rzuca się w oczy
    Dlatego kończę, mówię wam już „hej!”

    Przemek 2011-03-07

    Co Ty tam gadasz? Fajny wierszyk Ci wyszedł.

    Martin 2011-03-07

    Bardzo przyjemny. Aż szkoda, że bez gitary.

    olka 2011-03-08

    Skoro już napisałeś o niczym teraz czas napisać o CZYMŚ :)))

    Bezimienny 2011-03-10

    Przeczysz sam sobie 😛

    Bezimienny 2011-03-10

    P.S. To jest komplement 🙂

  • Wena i literatura
    Opublikowano w:

    Moja wena ma ostatnio dziwne kaprysy.
    Niby to przychodzi, kształci jakieś rysy,
    Ale rymy jej się gubią, plączą,
    A kreski się nie lubią, nie łączą.
    Ni to wiersza nie wyda, ni prozy,
    Nie namaluje obrazów radości, czy grozy.
    Tylko tak się snuje i lata,
    Jakby była niepewna tego świata,
    Który gdzieś tam się jej nawija,
    Gdzieś się plącze…

    …I rym znowu zgubiła

    \:-)

    To wena. A teraz literatura.

    Groza nastała i ludy jęczą,
    Bo poetów sztuką uczniów męczą.
    A poeci na to nie uradowani –
    Wszak nie chcieli nas dręczyć swoimi dziełami.


    Sztuka jako narzędzie męczenia ludzi w XXI w – omów na podstawie rzeczywistości szkolnej z tego okresu.

    Musiałem się jakoś wyżyć. Męczy mnie prezentacja na próbną maturę z polskiego. A właściwie, to mnie nie męczy, bo jeszcze jej nie mam. Hahaha 😛 No… i w tym właśnie problem.

    No i koniec

    (…A guzik :P)

    O! Właśnie! Potrzebuję synonimu słowa męczyć

    Ale teraz to już chyba koniec… Koniec? HALO! KONIEC?! … Nie słyszę. Ale już raczej koniec :).

    Smo-X 2006-04-05 15:38

    hehe.
    niezłe ;p.
    tylko nie do końca wiem o co w tym właściwie chodzi ;]
    Ale znasz mnie ;d.
    ja prawie nigdy nie wiem o co chodzi ;p ;] ;d.
    hehe to siemka (do następnej notki.

    A tak pozatym wnerwia mnie ten debil co się ciągle reklamóje. Zrób pieniądze siedząc w domu, zrób pieniądze siedząc w domu. Już tym WyMiOtUjE żeby nie napisać ŻyGaM.

    Kamisia 😀 2006-04-05 15:56

    No ciekawe ciekawe, nie powiem 😀 Chciałabym umieć tak pisać o wenie 😛 A co do synonimów to: dokuczać, dręczyć, pastwić się, torturować, zadręczać, zamęczać, znęcać się, drażnić. Zależy w jakim kontekście 🙂 Mam nadzieje, że coś pomogłam ;P Weny życzę! :]

    Irunek 2006-04-06 18:04

    Groza nastała i ludy jęczą,
    Bo poetów sztuką uczniów męczą.
    A poeci na to nie uradowani –
    Wszak nie chcieli nas dręczyć swoimi dziełami.
    Ten czterowiersz jest świetny!! Respekcik

    Irun 2006-04-09 21:00

    Dostanę tego komentarza, czy nie? :]

  • Rozmowa
    Opublikowano w:

    – Wyłącz ten szajs, debilu jeden – Poprosiłem brata, aby wyłączył telewizor.
    – Nie! – Sprzeciwił się gówniarz jeden. Jak śmiał! Hańba mu!
    – Tak! – Nie ustępowałem.
    – Nie! – On też.
    – Tak!
    – Nie!
    – Tak!
    – Nie!

    [Dygresja: Po kilku dniach takiej rozmowy zdechli z głodu i pragnienia. Do dziś nie wiadomo, kto powiedział ostatnie słowo]

    – No dobra. Powiedz mi, po cholerę chcesz oglądać ten szajs?
    – Bo to jest bardzo ciekawy program.
    – Kiedy ostatnio oglądałeś równie ciekawy program?
    – Eee… kilka tygodni temu.
    – Świetnie! O czym był?
    – O takich klockach, co stoją na trawie i te klocki są z kamienia i nie wiadomo, co to jest, ale chyba jakiś kalendarz.
    – A potrafisz sobie przypomnieć jakiś wcześniejszy program.
    – Tak.
    – O czym był?
    – O tym, że ciała w trumnach, że z jednych zostają same kości, a na innych jest jeszcze skóra i włosy mimo, że były w takich samych warunkach i właśnie nie wiadomo, dlaczego tak jest.
    – Wspaniale! A pamiętasz jakiś jeszcze ciekawy program?
    – Eee… no… Nie.
    – Powiedz mi, czy wiedza, którą uzyskałeś dzięki tym programom, do czegoś ci się już w życiu przydała?
    – No, nie.
    – A wiedza z jakichś innych programów, o których teraz akurat nie pamiętasz, przydała ci się?
    – Tak!!!
    – Na przykład?
    – No, na przykład… ten, no…
    – No?
    – No… nie przydała mi się.
    – No właśnie! Jak jesteś w szkole, to strasznie narzekasz, że musisz uczyć się jakichś bzdur, które i tak ci się w życiu nie przydadzą. Więc skoro masz do wyboru albo nieprzydatną telewizję, albo nieprzydatne zadanie domowe, to zajmij się, prosze ja ciebie, tym drugim i wyłącz do cholery ten szajs!
    – Nie!
    – Tak!
    – Nie!
    – Tak!
    – Nie!

    Martus 2006-01-04 22:44

    ambitne ;]

    Betty 2006-01-05 18:45

    Zgadzam sie-ambitne, ale w dobrym znaczeniu tego slowa! 🙂

    Doro 2006-01-06 15:01

    ” Wyłącz ten szajs, debilu jeden – Poprosiłem brata, aby wyłączył telewizor.” Jakże ładnie ujęte 😛

  • Moja radosna twórczość cz. x+3
    Opublikowano w:

    Władca cytryn

    Drodzy ludzie, może nie wiecie,
    Lecz się dziwne dzieją rzeczy na świecie.
    Nie będę owijał, okrążał,
    Szybko powiem, do czego zdążam.

    Mianowicie: wczoraj o dziewiątej rano,
    Zalałem herbatę wodą gotowaną.
    I tego ważnego faktu nie ominę,
    Że z lodówki wyjąłem cytrynę.
    I choć cytryna nie jest dziwna,
    To przedziwna rzecz wynikła,
    Bo gdy już tą cytrynę sparzyłem,
    Umyłem, wytarłem i przekroiłem,
    To śmiechem diabelskim się zaniosłem,
    Na wysokość oczu ją podniosłem,
    I mówię do niej takie słowa:
    O cytryno! Ty mi się nie schowasz,
    Nie uciekniesz mi, nie znikniesz.
    Ja cię do herbaty wcisnę.
    I choć masz pestki, wiem to,
    To przyprawą będziesz przednią.
    Zużyję cię, wymnę, wyduszę,
    A potem do śmieci cię wyrzucę,
    Bo ja najlepszy jestem właśnie w tym,
    Tak, to ja jestem władcą cytryn!

    Ha Ha Ha, Ha Ha Ha Ha Ha!!!

    Ps. Naprawiłem księgę i tło na głównej.

    Betty 2005-12-25 22:17

    Nie wiem skad sie u Ciebie biora takie teksty 🙂 Ale przyznaje, ze lubie tu wpadac :PP Pozdrawiam!!!

    Kamisia 😀 2005-12-28 0:39

    Przynajmniej nad cytrynami mozna miec panowanie 😛 A tak na marginesie to uwielbiam herbate z cytryna 😛 W ogole herbata rulez 😛

    Ana 2005-12-28 14:37

    Tak, tak, herbatka z cytrynką bardzo dobra rzecz. I Twój wiersz też dobra rzecz. Zgadzam się z Beatrice, skąd Ty wytrzaskujesz takie pomysły? Pozderko, do 2 stycznia

  • Moja radosna twórczość cz. x+1
    Opublikowano w:

    Dlaczego nigdy nie narysuję słonia

    Rano wstając, idę do szkoły. Siadam w ławce, wchodząc do klasy.

    Rano mam historię. Otwieram w klasie zeszyt i piszę temat: „Walka o hegemonię w Europie w XVI w.” W XVI wieku o hegemonię walczyły Francja, Hiszpania i dynastia Habsburgów. W latach 1494 – 1559 trwały wojny włoskie, w wyniku których Hiszpania zyskała duże wpływy na półwyspie Apenińskim. W 1519 roku Habsburgowie przejęli władzę w Hiszpanii poprzez bla bla bla. Tak bardzo chciałbym narysować słonia. Ładnego, różowego słonia narysować. Ładnego różowego słania z długą trąbą i pięknymi kłami, gdy nagle – Proszę zapisać w zeszycie: 1588 – bitwa morska u wybrzeży Wielkiej Brytanii. Bitwę tą przegrała Hiszpania, co było pierwszym objawem DRRRRRRYŃ. Dokończymy na następnej lekcji. Proszę się spakować. Do widzenia.

    Now I will to have a lesson of English language. I have to learn it on the break because it is very difficult language. Suddenly DRRRRRRYŃ. Good morning. Dzisiaj przeczytamy sobie tekst o… a beautiful, pink… i jego… elephant… rozwoju… with a long trunk… na stronie… and wonderful… Może przeczyta nam… tusks… Łukasz.

    – Tak?
    – Przeczytaj nam proszę tekst ze strony 78.
    – Tak jest proszę pani, a na której stronie?
    – No mówiłam. Strona (różowy taki) ąta (i trąbą) sma.
    – Aha. Przepraszam, już czytam: „Since sailing around the world last…”
    – ŁUKASZ! STRONA NUMER SIE-DEM-DZIE-SIĄT O-SIEM!
    – Dobrze. Już czytam. „The BBC started in 1922. In the 1920s and 1930s, it broadcast news, music…”

    One minute later:
    – “One of the reasons for the success of… my pink, wonderful elephant” (z długą trąbą i…)
    – Łukasz!!! (dużymi, falującymi…)
    – ŁUKASZ!!!
    – Tak? (uszami).

    DRRRRRRYŃ
    – Łukasz. Zostań na przerwie. Porozmawiamy.

    – Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie, ale zatrzymała mnie pani od wery difikult langłydż.
    – Dzień dobry. Jaka pani?
    – Od Angielskiego.
    – Aha. Usiądź tu z kolegą i otwórz książkę na wierszu Naborowskiego „Do Anny”.

    Pięć minut później:
    – … Tak mówicie, o niewdzięczni? To ja wam pokażę. Pokażę wam, wy jełopy, że można napisać interpretację wiersza na dwie strony formatu A4. HaHaHa, HaHaHaHaHa, HaHaHa! Wymieńcie wkłady w długopisach na nowe, żeby wam się w trakcie pisania nie wyczerpały, zróbcie rozgrzewkę prawej ręki i zaczynamy, moi państwo…

    Wkład mi się wyczerpał, więc nie narysuję słonia. Chyba, że w domu.

    Piętnaście minut później: – Halo?
    – Otwórz.
    drrrzzzz
    – Cześć malutki, jak tam w szkole?
    – A dobrze.
    – A jak tam z (śliczny, różowy słoń z długą trąbą) który (falującymi uszami) ym tygodniu?
    – Wiesz, mam dużo pracy. Dzisiaj cały dzień będę robił matmę (W dzień i w nocy, w deszcz i w suszę, w głód i w chorobę, ja matmę będę robił aż do końca, aż do upadku sił, aż do końca moich dni, do śmierci ja matmę będę robił! Póki nie polegnę, aż mnie nie odciągną siłą, ja matmę robił będę!!!).

    Jeżeli delta > 0, to a iks do kwadratu plus be iks plus ce równa się (stojący na zielonej łące) a razy w nawiasie (słoń różowy) na dwa a zamknąć nawias do potęgi (z uszami) drugiej. Jeśli zaś delta = 0 to a razy w na w i a s ssss hhrrrr wssss hhhrrrr wwssss…

    – Spójrz, tam leci.
    – Ale co, nie widzę.
    – Nie wiem, co. Może to ptak.
    – A może samolot.
    – Kapitan Ameryka?
    – Ej, nie. Spójrzcie. To przecież różowy słoń.
    – Słoń? Ale czemu taki trójkątny?
    – Bo ma znak większości na plecach. A za nim, z drugiej strony znaku, leci wiewiórka.
    – Wiewiórka < Słoń?
    – To zgadzałoby się z zasadami matematyki…
    się uczyć
    miałeś
    przecież miałeś uczyć się…
    – Miałeś uczyć się matematyki, obudź się.
    – Ae fam lesiał rószowy
    – Wstawaj!!!
    – Tak… Tak? Co?
    – Zasnąłeś przy matmie na biurku. Jest już późno. Może już skończysz na dzisiaj i pójdziesz spać.
    – Tak, spać zdecydowanie pójdę.
    – Tylko nie zapomnij wyjść jeszcze z psem, zjeść coś na kolację, umyć się. No i pościel sobie łóżko.
    Ale mi tak chce się spać… hhhrrrrr wwssssss… różowy… na łące… uciekł.

    hanka 2005-10-19 19:13

    nic z tego nie rozumiem

    nie ważne 2005-10-22 22:52

    masa… co ćpasz ?

    Kamisia 😀 2005-10-26 20:57

    A ja rozumiem 😉 Przynajmniej tak mi sie wydaje i taka mam nadzieje. I w ogole to czesto czuje sie podobnie 😉

    Iru [kumpela z 2a] 2005-10-30 12:56

    Blog jest świetny! Dlaczego z ludzi tak ciężko jest wyciągnąć, że potrafią takie cuda, np. pisać fajne wiersze. I tu od razu wielka prośba for you, żebyś umieścił tu tę wolną interpretację 'Laury i Filona’, którą nam zaprezentowałeś w szkole na polaku!! Pozdrawiam

    A-lict 2005-11-01 21:17

    Proszę bardzo :).

    SmOk 2005-11-08 15:47

    Fajne jest to i ta Laurai Filon i wogule twój blog jest fajny i czytam tylko twojego bloga bo przedewszystkim nie znam adresu ale z tego co(niewiem jak to napisać ale hyba można napisać że wydredukowałem) z innyh wpisów to hyba i tak są nudne a twój jest super !!! (Nie mam eMajla ale wpisze adres swojego bloga bo hcę zobaszyć jak to będzie wyglądało.

×